Dzisiaj opowiem Wam kilka słów o naszym najnowszym teledysku dla zespołu LOR. Premiera odbędzie się 6 listopada, więc zaledwie za 3 dni, które będą mi się dłużyły na maksa.
Jest on dla mnie szczególnie ważny z kilku powodów. Po pierwsze jest to moja pierwsza realizacja po powrocie z urlopu macierzyńskiego. Kiedy nagrywaliśmy teledysk do Windmill byłam już w ciąży, więc niedługo po jego premierze przestałam pracować. Teraz po dwóch latach wróciłam do pracy i jednym z pierwszych projektów był właśnie Aquarius.
Mega miłym akcentem było to, że dziewczynom z zespołu mój pomysł od razu przypadł do gustu. Aby nie tworzyć fabuły teledysku a jedynie złączyć ujęcia, które i dziewczęta i my uwielbiamy.
Teledysk kręciliśmy pod Warszawą więc dziewczyny z Krakowa, a ja z Łodzi przyjechałyśmy do Warszawy pociągiem. Póki co pogoda była idealna: słońce, bezchmurne niebo i przyjemna temperatura. Fajnie. Tylko od dłuższego czasu pogoda i aura były deszczowe, ciemne i tragiczne. Zdecydowaliśmy się więc na ciemny, pochmurny i ponury obraz.
Tymczasem kiedy dojechaliśmy na miejsce dziewczyny zajęły się szykowaniem stylizacji, dekoracji i makijażem. Ja z Kubą poszliśmy zobaczyć miejsce gdzie mieliśmy nagrywać. Jednym słowem DRAMAT. Słońce niemal w zenicie. Zero chmur. Miejsce, w którym mieliśmy nagrywać zalane wodą i słońcem… Na chwile załamaliśmy ręce.
Na szczęście podjęliśmy decyzje o zmianie lokalizacji. Przejechaliśmy wynajętym busem na nowe miejsce. To była najlepsza decyzja, bo flary i światło jakie tam mieliśmy było po prostu idealne.
Efekt zobaczycie już w poniedziałek. A tymczasem zobaczcie kilka zdjęć z teledysku.